Intro_wertyk Lyrics – BratBit
Singer: BratBit
Title: Intro_wertyk
Z dala od zgiełku ze spojrzeniem wlepionym gdzieś w przestrzeń
Chcę słuchać śpiewu ptaków i szumu liści na wietrze
Na chwilę uciec by poczuć w płucach nadmorskie powietrze
Posłuchać szumu fal i boso po wybrzeżu przejść się
Z dala od cyfryzacji, bez telefonu, bez neta
Bez telewizji i wszystkiego co nas odczłowiecza
Chcę iść z tobą za rękę, nawet w ogień albo w przepaść
I nie przejmować się tym co będzie za kilka dekad
Pomogę Ci nacisnąć reset gdzieś w lesie
Gdzie człowiek rzadko widzi się z drugim człowiekiеm
I tylko ja i ty i czy do szczęścia trzeba więcej?
Jebać tеn cały syf wdychany z powietrzem codziennie
Muszę się wyrwać, bo potrzebuję odpoczynku
Zrobić porządki w myślach z dala od tych korpo-cyrków
I chyba wezmę rzucę wszystko i pojedźmy w pizdu
Może być wybrzeże, Bieszczady, nawet na Machu Picchu
Z dala od świateł przyglądamy się nocnemu niebu
Podziwiając Jowisza, Saturna, Marsa i Wenus
I wszystko co powstało miliardy lat temu
Zawieszone w tej bezkresnej, zimnej pustce bez tlenu
Jak Galileusz obserwuję gwiazdy, palę jointa
Myślę czy oni są tam, ile parseków od nas
Czy podróżują za pomocą Warpa i znają od lat
Coś czego my nie zdążyliśmy jeszcze poznać
Czy o poranku u nich też śpiewają ptaki jak u nas
A środowiska w imię kasy nikt im nie zatruwa
A może nawet nie wiedzą co to gotówa
I nieznane jest im wcale pożądanie które siedzi w ludziach
A jeśli zjawią się to pewnie wybuchnie panika
Zżera ciekawość mnie co wtedy powie nam Watykan
I czy Pentagon znowu będzie miał coś do ukrycia
I oby stało się to zanim wyciągnę kopyta
You might also likeA teraz chwyć mnie za rękę i nie zadawaj pytań
Chcę poczuć Twoje serce słuchać rytmu jego bicia
Dziś jestem bardziej Common Sense, niż Wiz Khalifa
I zamykam się z Tobą w mojej bańce introwertyka
Nie moja misja, nie mój cel i nie moja załoga
Chyba najwyższa pora żeby się ewakuować
Tylko przyroda, Ziemia, czyste powietrze i woda
Może być dla mnie jak kapsuła ratunkowa
SOS, SOS, SOS… x3
S O S
Wyciszam dźwięki by w spokoju nasłuchiwać ciszę
I nie chce mi się pędzić za tym za czym wy pędzicie
I robić dla pieniędzy rzeczy, które wy robicie
Tak jakby życie było jednym wielkim ciągiem cyfer
Pierdolę iść za stadem, zawsze byłem pustelnikiem
Nie zastanawia mnie co ludzie chcieliby usłyszeć
Wolę wyrażać swoje myśli czasem z wykrzyknikiem
I nie rozważam wtedy kto ma jaki autorytet
Raczej nie jestem typem, który patrzy komuś w życie
Już wolę Astrofazę i programy przyrodnicze
Albo wyprawę gdzieś między biegunem, a równikiem
Niż patrzeć na czyjś upadek i karmić się syfem
Bo mam w sobie empatię, chyba nawet ponad miarę
Od zawsze nadwrażliwy, ciężko mi o równowagę
Muszę gdzieś wybyć od cywilizacji jak najdalej
Zanim mój umysł skrzywi się lub złamie pod ciężarem
Chcę poczuć pod stopami piach na brzegu dzikiej plaży
I nie obchodzi mnie na giełdzie krach i wynik sondaży
Służbowe sprawy, trudne sprawy i sprawy rodzinne
Nie ma mnie dla nikogo, zaraz wracam, daj mi chwilkę
A potem chwyć mnie za rękę i nie zadawaj pytań
Chcę poczuć Twoje serce, słuchać rytmu jego bicia
Dziś jestem bardziej Common Sense, niż Wiz Khalifa
I zamykam się z Tobą w mojej bańce introwertyka
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net
You can purchase their music thru Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Other Popular Songs:
Flipturn - The Fall
souljadarkness - Paranoia
Intro_wertyk – English Translation
Away from the hustle and bustle with a look stuck somewhere into space
I want to listen to the singing of birds and the noise of leaves in the wind
For a moment to feel to feel the coastal air in the lungs
Listen to the noise of the waves and go barefoot on the coast
Away from digitization, without a phone, no net
Without television and everything that dehumanizes us
I want to go with you by the hand, even in the fire or the abyss
And not worry about what will be in a few decades
I will help you press the reset somewhere in the forest
Where a person rarely sees himself with the other people
And only me and you and do you need more for happiness?
f#ck all the crap inhaled with air every day
I have to break free because I need a rest
Do cleaning up away from these corporates
And I think I’ll take everything and let’s go in a pizu
There may be a coast, Bieszczady, even on Machu Picchu
Away from the lights we look at the night sky
Admiring Jupiter, Saturn, Mars and Venus
And everything that was created billions of years ago
Suspended in this endless, cold oxygen emptiness
Like Galileo, I watch the stars, I smoke a joint
I think they are there, how many parsks from us
Do they travel with Warp and know for years
Something we haven’t met yet
Do the birds also sing with them as in the morning
And the environment in the name of the cash register no one poisons them
And maybe they don’t even know what they are ready
And they are unknown to them at all, which is sitting in people
And if they appear, there will probably be a panic
I am eating curiosity what the Vatican will tell us then
And will the Pentagon have something to hide again
And let it happen before I pull out the hooves
You might also like now grab my hand and don’t ask questions
I want to feel your heart to listen to the rhythm of his beating
Today I am more Common Sense than Khalifa’s visa
And I close myself with you in my bubble introverter
Not my mission, not my goal and not my crew
I think it’s time to evacuate
Only nature, earth, clean air and water
It can be like a rescue capsule for me
Sauce, sauce, sauce … x3
SAUCE
I calm the sounds to listen to silence in peace
And I don’t want to rush behind what you are rushing
And do the things you do for the money
As if life was one big string of the number
I f#cking follow the herd, I’ve always been a hermit
I don’t wonder what people would like to hear
I prefer to express my thoughts sometimes with an exclamation mark
And I do not consider who has what authority
I am rather not a type that looks at someone
I already prefer astrofasis and natural programs
Or a trip somewhere between the pole and the equator
Than to look at someone’s fall and feed yourself with a sh#t
Because I have empathy, probably even beyond measure
Always hypersensitive, it’s hard for me to balance
I have to get somewhere from civilization as far as possible
Before my mind grows or breaks under weight
I want to feel the sand on the edge of the wild beach under the foot
And I don’t care about the Krach and the result of the polls on the stock exchange
Official matters, difficult matters and family matters
I am not for anyone, I will come back soon, give me a moment
And then grab my hand and don’t ask questions
I want to feel your heart, listen to the rhythm of his beating
Today I am more Common Sense than Khalifa’s visa
And I close myself with you in my bubble introverter
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net
Lyrics BratBit – Intro_wertyk
Kindly like and share our content. Please follow our site to get the latest lyrics for all songs.
We don’t provide any MP3 Download, please support the artist by purchasing their music 🙂
You can purchase their music thru Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases