Lyrics Buka – Niedokończone opowieści

Niedokończone opowieści Lyrics – Buka

Singer: Buka
Title: Niedokończone opowieści

Raz, raz, raz, nadal, nadal
Podpalam dynamit, podpalam, podpalam
Oto matrix, nie czaisz, podpalam
Wyboru nie ma, nie, wyboru nie ma, huragan

Wyboru nie ma, nie, wyboru nie ma, huragan
Wyboru nie ma, nie, wyboru nie ma, huragan
Wyboru nie ma, nie, wyboru nie ma, huragan
Wyboru nie ma

Widzę zło i ulice przesiąknięte monotonią
Czy to moje życie tylko, czy to ludzka podłość?
Mam dość, nic nie widzę, ślepnę, błądzę, tracę ostrość
I złość we mnie rośnie, bezradności or not

Noc i odbicie jest zwierciadłem moich wspomnień
Mój głos wciąż zanika, spływa na dno nieuchronnie
Ma moc gdzieś umyka, nie chcę gonić jej na oślep
Mój portret wciąż blaknie i żółknie jak papier

Zgubiłem sens już tak dawno i wciąż tylko błąkam się
Choćbym niе wiem jak pragnął wydostać się
Ciebie niе ma, jest alkohol, są marzenia bez znaczeń
A walką mą metropolie, a uciekasz z odrazą

Zło przed oczami, słaby organizm
I ciągle ci sami, wokół czarna noc
I puste slogany, Boże daj mi moc
Oddalić te stany, kiedy już mam dość

Kiedy czas bliźni rany, to już czas na zmiany
Mój portret znów szary, wyblakły, bez ramy
Namaluj na nowo mnie na skrawku ściany
Tak na kolorowo bym w szczęściu pijany

Odszedł nie wiadomo gdzie, światu wyrwany
Powiedz tylko słowo, a zniszczę pergamin
I zniknę na zawsze, na straty spisany
Pastelowe niebo, plastelinowa ciemność

Czas w pełni, odpowiedni czas by uciec stąd
Plastikowe drzewa, niema nieba niepojętość
Namalowany kreską świat stanął przede mną
Pastelowe niebo, plastelinowa ciemność

Czas w pełni, odpowiedni czas by uciec stąd
Plastikowe drzewa, niema nieba niepojętość
Namalowany kreską świat stanął przede mną
Wszystko ma swoją drugą stronę, swoje odbicie

Lustro odbija twe oblicze, a oblicze życie
To życie ma granice i cel odbyć jej analizę
To życie ma sens, widzicie różnice
Gdy lustro pęknie, a wraz z Księżycem przechodzę przez nie

Bo odkryłem to miejsce, gdzie więcej widzę, więcej
Czuję poezję jak przelatuję wokół
Cytuje, sensem mnie pojmuje, lecz czuję tu spokój
Miejsce niedostępne dla twych oczu, musisz poczuć

To miejsce niepojęte, ukryte gdzieś na uboczu
To miejsce niepodległe jednak pełne pokus
Może Cię uraczyć, zatracić lub zabić w ogniu
Rozpierdala mnie energia, rozpierdala hajs, pętla

Po wypierdalana rana serca na piedestał
Bestia, ludożerca, patrz, patrz! To Poezja
Beszta na parametrach metra, paranormalna sekcja
W sekundę niech wpadnę w ten burdel, wygarnę tej i tej kurwie

Że rozkurwię w kurwę, prę jak kurwa bulterier
Albo nie i tak rozkurwię Cię
Witam nie pytam, cel-płyta, nie pytaj
OtrujęCię! Czujesz? Nie! Podróże me to nie schiza

To wizja! Topi zabitych! Brama vis-a-vis i bydła
Bram pentagram ikra ma! Przykra dla pcheł
Nie skorzystasz z niej, przyznaj się
Wgryzam się w przestrzeń, w rdzeń kręgosłupa

Jak bestię siekam poezję po trupach
Nareszcie jak Wu-Tang wypierdolę rzeźnie jak 2Pac
Jak kurwa mać Kung Fu bez kurwa starć, kurwa mać z buta
Rozjebunda fruwa. Trwa znów ta gra słów, uważasz?

Łatwo pogubić się, stoczyć w chaosie
Gdzieś po szlaku błąkać się, zgubić swą drogę
I obrócić w ogień najskrytsze pragnienia
I spalić na stosie, zniszczyć marzenia

Bo nikt nie pomoże i nikną sumienia
I nicość jest bogiem, a człowiek umiera
I szarość zalewa sen, światło wygasa
I całość zakrywa cień, wartość wypacza

Lecz warto biec dalej, granice przekraczać
Wartością twą talent, odbicie w zwierciadłach
Gdzie życie to pasja, sens przebicie światła
Wiem, obite w kłamstwa jest życie obficie

Tak odbite w fałszach, że sam się w tym paprasz
I wijesz się w kłamstwach, i gnijesz a prawda
Zanika. Życie to wyprawa widzę tu dzisiaj
Na koniec świata chcę nadal dojść dzisiaj

Kolejne EP, to wbite we mnie jak we mgle bęben
Dźwięk tnie sen doszczętnie, aż pęknę
Aż rozkurwię świat permanentnie
Nie wart tego fałsz, nie wart bezsens

Mój kształt, moje miejsce
Mój czas, moje serce szkarłatne splamione krwią
Wyżarte od środka, sparzone
Płoń kurwa, płoń kurwa, doznaj tego potomstwa, złego potomstwa

Z bronią kroczę, blizna znaczy drogę
Broczę zboczem upragnionych pojęć
Ideały, ich nie ma
Toczę kamień, walka z wiatrakiem

Nadzieja-granica bez odbicia na mapie życia
Bez pokrycia tylko cierni czerń i cisza
Czerni cień i pisak, a ja znów oddycham
Ta buława sensem życia, w którym prawa znaczą i tak

Więcej niż ja i tak więcej niż to wszystko co próbuję spisać
Wizja oddalona, kona, lecz mnie nie pokona
Pierdolona, zasiedlona w głowach choroba ludzkości
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Other Popular Songs:
SmuyaMusic - Bomba
091 - Llamadas Anónimas

Niedokończone opowieści – English Translation

Once, once, once, still, still
I set fire to the dynamite, set on fire, set on fire
Here is a matrix, you don’t lurk, I set on fire
There is no choice, no, there is no choice, hurricane

There is no choice, no, there is no choice, hurricane
There is no choice, no, there is no choice, hurricane
There is no choice, no, there is no choice, hurricane
There is no choice

I see evil and streets soaked in monotony
Is this my life just, is it human meanness?
I have enough, I can see anything, I will blind, err, I lose sharpness
And anger in me is growing, helplessness or not

Night and reflection is a mirror of my memories
My voice is still disappearing, it flows down inevitably
She has power out somewhere, I don’t want to chase her blindly
My portrait is still fading and yellowing like paper

I have lost its meaning for so long and I’m still wandering
Even if I know how I wanted to get out
You have, there is alcohol, there are dreams without meanings
And I fight my metropolises, and you run away with disgust

Evil in front of the eyes, weak body
And still the same, around the Black Night
And empty slogans, God give me power
Move these states when I’m fed up

When the time of a man in the wound is time for changes
My portrait is gray again, faded, no frame
Paint me again on a piece of the wall
I would be drunk in happiness

He left, it is not known where, the world was taken out
Just say a word and I will destroy parchment
And I will disappear forever, written off losses
Pastel sky, plasticine darkness

Time fully, the right time to escape from here
Plastic trees, there is no heaven
The world painted with a line stood in front of me
Pastel sky, plasticine darkness

Time fully, the right time to escape from here
Plastic trees, there is no heaven
The world painted with a line stood in front of me
Everything has its other side, its reflection

The mirror reflects your face and the face of life
This life has limits and the purpose of its analysis
This life makes sense, you see differences
When the mirror breaks, and with the moon I go through them

Because I discovered this place where I see more, more
I feel poetry as I fly around
He quotes, he understands me, but I feel calm here
A place not available to your eyes, you must feel

This is an inconceivable place, hidden somewhere off the beaten track
This is an independent place, however, full of temptation
He can treat you, lose or kill you on fire
Energy f#cked me up, hatching, loop

After a f#cked up wound of the heart to a pedestal
The beast, a population, look, see! It’s poetry
Beszta on metro parameters, paranormal section
Let me fall into this brothel in a second, I will scratch this and this f#ck

That I would get into the wh#re, the burgundy of a bull -up
Or I will not break you down anyway
Hello
I will poison! You feel? Not! ME travel is not schiza

It’s a vision! Melts killed! VIS-A-VIS Gate and cattle
The gates of the Pentagram Ikra has! Unpleasant for fleas
You won’t use it, admit it
I bite into space, in the spine core

Like a beast, I chop poetry on the corpses
Finally, like Wu-Tang, I f#ck the slaughter like 2pac
Like f#cking kung fu without f#cking clashes, f#cking with a shoe
The bristle flies. This word game is going on again, do you think?

It’s easy to get lost, fight in chaos
Somewhere on the trail wandering, lose your way
And turn the innermost desires into the fire
And burn at the stake, destroy dreams

Because no one will help and disappear conscience
And nothingness is God, and man dies
And gray floods sleep, light expires
And the whole covers the shadow, the value distorts

But it is worth running further, crossing the boundaries
Your talent value, reflection in mirrors
Where life is passion, the sense of piercing light
I know, lies covered in lies is abundantly

So reflected in false
And you wind up in lies, and you rot
It disappears. I see life here today
At the end of the world I want to continue today

Another EP is a drum stuck in me like in a fog
The sound is cutting the sleep completely until I crack
Until the world will break permanently
Not worth the falsehood, no senseless

My shape, my place
My time, my heart stained with blood
Eaten from the inside, scalded
f#ck, f#ck, f#ck this offspring, bad offspring

I am walking with weapons, the scar means the way
I am beating the slope of the desired concepts
Ideals, they are not there
I fight a stone, a fight with a windmill

Hope-Granica without a reflection on the map of life
Without covering only thorns, black and silence
Black shadow and pen, and I breathe again
This mace with the meaning of life in which the laws mean anyway

More than me more than all I try to write
Vision distant, dying, but I will not overcome me
f#cking, inhabited in the heads of humanity
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

Lyrics Buka – Niedokończone opowieści

Kindly like and share our content. Please follow our site to get the latest lyrics for all songs.

We don’t provide any MP3 Download, please support the artist by purchasing their music 🙂

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases