Lyrics Frosti – 8′ BARS

8′ BARS Lyrics – Frosti

Singer: Frosti
Title: 8′ BARS

Już jest nieciekawie, już się robi naprawdę lodowato? robi też się głośno bardzo u góry, nie wiem do końca o co chodzi
Coś tam słyszę no, halo
Halo!
Kto tam chodzi?

Nie wiem o co chodzi
I nie wydaje mi się to, nie podoba
Zamawiałeś coś?
Ja nic nie zamawiałem

To brzmi jakby jakaś ekipa, z paczkami tutaj, może dostaniemy jakieś nagrody? jakieś paczki?
Jakiś prezent!?
Och, prezent, dobre no
Ja uwielbiam dostawać niespodziewane prezenty

Dobra idę zobaczyć co tam się dzieje, bo to już mnie troszkę niepokoi, a ty nie zamawiałeś jakiejś kawy? może nam ziomek z baru robi kawkę po prostu
Jeszcze niе, jeszcze-
Dzień dobry
Siеmano!

Siemano
Cześć
Haha
Siemanko, siemanko możesz puszczać bit wariacie, joł

Feedback, like a new la
Zoo
Chcę pomóc ziomkom wyjść z ulicy, ale sam muszę się najpierw z niej ulotnić w porę
Trappin’ on the corner

Nastroje są przebojowe
Dlatego się zbroimy, a konkurencja sra w zbroję
To warszawa dziwko, państwo w państwie i bijące serce polski
Biję potem skopie, jak będziecie piszczeli lowkick, joł

Jim stark flow, buntownik bez powodu
Jak się nie buntować w kraju w którym sądzą bez dowodów
“one foot out”, jestem gotów na hajs
Nikt w poldonie jak zoo, nikt w poldonie jak ja

Zapnij pasy dociskam p-word, ty, po chuj ci ban
Jestem świadkiem, jak buduję blok — więc zakładaj kask
Albert trapstein, to jest oldschool
Nowa szkoła oppenheimer zrzucam bombę co zniszczy wszystko, co do tej pory znałeś

Nie mam prawka, a zawsze było z opp’s jechane
Wiedzą, że przyjadę i dojadę ich, mówią mi poniedziałek
Joł, jestem twoją kokainą, bo na samą myśl o mnie już ciśnie cię na dwóję
Ale bez ściemy, czas bym schodził ze sceny, miałem nazwać mixtape “one foot out”, ale sam nie wiem już gdzie chcę być

Czy to robić i mieć kredyt?
Czy to jebnąć jak eis kiedyś?
Bo dla mnie rap to tylko choppa jak nle
Miał być benefit, a prędzej jebnę benefis

Zawszę będę raperem, nawet jeśli już nie nagram nic
Nie widzę światła w tunelu, tak jak na okładce dondy
Czekaj oddech, joł
Twoja ekipa, to ekipa — no bo nie ma jej bez tromby

Twoja ekipa jest ekipą, ale jak się kręcą lody
Mieliście jechać windą, ale się zaczęły schody
Ty nie dojdziesz do celu, jeżeli nie przejdziesz drogi
Zjadłem zęby na relacjach i lecę na bonding

Wychowała mnie ulica, urodziłem się w mosh pit
Nie składałem lego, a miałem na bazie klocki — jak nadepniesz to bez krzyku, tylko leć uszczelnić worki
W imię ojca, syna, chuj tam my się nie żegnamy
Ten towar jest przejebany, a was przejebany

My się znamy na robocie, ale się nie znamy
Te lamusy chcą być jak my, oj nie chcieliby być nami
Keep in head up, kiedy życie wystawia na próbę
Przyjaciel wroga to wróg, więc chowaj kurwo witę

Jestem winien ci mamusiu, to żebyś poczuła dumę
I w końcu miała spokój, a nie przez kubusia zrycie
Same pojebane akcje, ja normalnie żyć nie umiem
Znowu wpadam w dół, ty wierzysz że się dźwignę, by rapować — trapowałem

Ale dzisiaj to rzucę, stoję na rozstaju dróg i pierwszy raz wiem dokąd idę
Moi bracia zakładają domy i zaczynają się żenić
A ja żeby więcej zarobić, muszę to przeżenić, joł
Poświęciłem wszystko, żeby widzieć was ze sceny i se stoję na niej teraz i pytam — być albo nie być?

Parę osobom nie chcę odpisywać ani do nich dzwonić
Wiem kto wyciągał rękę, kiedy nie stawałem z łóżka i choć mam gdzie spać — wciąż szukam do domu drogi
To miał być mixtape “one foot out”, ale chyba obie out to już mam
Joł, zoo, czuję się jak nowonarodzony

Coś się kończy, a coś się zaczyna
Nasza droga była ciężka i kilku sprawdziła
Wytrzymała przyjaźń, bo zwyczajnie jest prawdziwa, joł
Zoo, zoo to rodzina nie wytwórnia

Nie zarabiam na braciszku, ale zarabiam z braciszkiem
Mordo, to nie firma tylko spółka
A z kurestwem i upadkiem zasad oczywiście ciśnie
Nie odbierzesz mi, za mną już tyle lat

Czekamy na ziomali, którzy świat widzą zza krat
Betonowe lasy mokną, wieję wschodni wiatr
Blok się nie doczekał fali, to ją zrobił sam
Benjamin, borixon, baton — zaczynam czuć że żyję

Leci “Źródło” bałagana, numer cztery — nic na siłę
Bo nie zrobię z siebie studenciaka, jak z kubana fryzjer
Dziecko nie wysyłaj dema, wrzuć je w sieć
Korpo twarze, nie mają pojęcia co jest pięć

Nikt ci nie da nic za darmo, tak jak moje młode wilki
Ciągle outside rap i więc im kurwy robię sobie piknik
Tu nienawiść do policji
Miłość dla braci, dla kurew pogarda — więc mi nie mów o empatii

Ciągle ride with my boys, nie zahamują na chwilę
Dali serce na tacy, by wbić w plecy sztylet
Miasto 24h, wczoraj dołek dziś na szczycie
Polski karnawał trwa, to jest warszawy życie

Kiedyś wkurwione dzieciaki, bez planu robiły misję
A dziś, palenie, picie, dymanie przy dobrym bicie
Dam ogień warszawie, płomień mordo dawno zgasł
Nie porównuj nas do tamtych, bo to wstyd dla nas

Jak wypuszczam preorder, to wiedz mordo że to znak
Jaki? Że onarowi kończy się hajs?
Zawsze robiłem chamskie rzeczy, tera robię płytę roku
Robiłem dupy ze śmieci, robiłem ze szklanych domów

Jedliśmy dobry towar, potem robiły problemy, ale nie ma ich już obok — jak na scenie weny
Hejt me more, ja na to wyjebane mam
Ciekawe jaki byś był, wychowując się jak ja
Ja mówię prawdę, pierdolę konsekwencję, bo to nie charakterne żeby dupsko robić w gęby

Ich preordery mam pod drzwiami, jak chujowy katering
Nie chcę tego jeść, więc nie wysyłajcie nic
Polskiej scenie brak polotu — lecę za granicę
Żeby przedrzeć, on mi wrócić z wynikiem

Tera my rozdajemy karty mamy zoo, zoo in real life
Słodziakowy vibe, ostre koty mielą hajs
Narkotyki i wyjebki to jest miasto wwa
Nie chcesz poznać tego świata, bo to jest prawdziwy trap

Jebać polski def jam i prosto label — rucham te ugody co miały mi zamknąć gębę
To życie ulicy, a nie od dziewiątej do piątej
A wy w tych ładnych biurach, dalej przepłacajcie za mąkę, heh
Jestem dzieckiem warszawy, wrzucam ją na mapę świata

A ma trapa, a nie capa — gdzie prawie każdy atrapa, lepię bata
Puszczam wszystko z dymem i patrzę na proces spalania
Pokażę co w trawie piszczy, u nas pięciu stronach świata
Fast money, fast life, kocham to, chociaż jest ciężko

Road to rockstar, albo road to zawał przed trzydziestką
Dostawałem bany, ale ty byłeś jebany
Działam po swojemu i rucham te wasze dramy
Pluli w moją stronę, stoją opluci jak lamy

Jesteś dobry chłopak, albo pizda jak? bez reklamy
Ciągle chodzi mi po głowie, jak zrobić legalne money
Wystarczy trochę pokory, daję słowo, że wygramy
Z nami, ty jesteś wróg lub jesteś z nami

Od małego mówią mi że jestem zjebany, młody frościak
Uhhh
Shotout’y dla pana józefowicza, i stokłosy, że mogłem wykorzystać ten sampel
Chciałem zaprosić moich braci, mieliśmy to robić w anglii, robimy to w polsce

Zoo i tera wszyscy razem
Wybudujemy wieże, wierzę, wierzę, wierzę (okej, okej)
Spełnionych marzeń (zoo, zoo)
Napiszemy wzór (okej)

Ludzie piszą w komentarzach, że wolą kiedy jest agresja
Ja nie po to jaram dziesiątego lolka, dziś
Wrzuciłem sztukę na testa, teraz nie nadążam by dostarczać temat im
Z ziemi polskiej na cały świat, patrz co dzieje się, a mi nie wierzył nikt

Dałem nadzieję chłopaków, że zima w rodzinie otf, till the end, zoo
Patrzę ci w oczka kurewko i widzę że w ufc grasz z parterem, joł
Polscy raperzy, mieli oczy w dupie, a czujny bo szpont everyday
Przyjechał w bluzie z kapturem, odebrał student, a z ubera wyszedł bej

Dam perspektywę dzieciakom, której by nie mieli nawet z profesurą
Nigdy nie byłem pazerny, z tymi których kocham się dzielimy sumą
Szponty umią, umią w tę grę
Suczko, suczko — don’t play my game

Robimy mucho, mucho, dinnero, mamo muszą mi z animale’s
Zoo, nigdy nie bałem się pracy, kiedyś się bałem wyjść z domu, a teraz wychodzę z podziemia, z ulicy i za miedzę zabieram braci
Jedna szkita na zewnątrz, tym co próbowali mnie wysterować na miny dzisiaj miny zżedną
Spółka zoo bang bros

Czas te scenę wyruchać na ostro, w każdą dziurę nagrać video i zarobić hajs
To spełnienia marzeń z podwórek, z ulicy wlecę na pałace — pajace
Arriba andale, andale
Już nie zamulę z tematem, tu liczy się słowo nie papier

Nie wiem co słychać u ciebie w zespole, jestem szczery i to szczerze pierdolę
Twoja ekipa mugole, u nas jest magia — u was jest cyrk, koniec
Fajne nosicie te cyrkonie, fałsz biję i to w złym tonie
Bo w mym gronie, trzeba być koniem — my nicponie, wy nic w głowie

I know, i’m that guy who can blur the border, when i came recordować półbrak, bye bass, i broke my weed w mojej torbie
Bo jestem szpontem, joł
Warszawa nie warszawka, spółka zoo trapstar’s
Hwdp i all cops are b#stards, cały szpont to hustla

My to są szponty, my to nie bandit, choć ulica to miejsce pracy
Żeby zarobić nie musimy ranić niektórych brudów nie wypierze vanish — dlatego unit to vanish
I can from eastern block so, pardon on my english, pardon french, and spanish, joł
Kurwy jebane pierdolą coś z tyłu, czemu? bo jestem krok przed nimi, joł

Sprawdź badaj tabelę warszawskie koksy, jebać tych co nie wierzyli
Będę to śpiewał na wembley wspominając jak śpiewałem to z siri
My name is: kubuś
My fam is: zoo, zoo

My home is: warszawa city
Taco — tak się nawija kilkaset wersów one-take’iem
A kamizelkę, z podpisami waszych ulubionych raperów wydajemy na aukcję dla naszego młodszego braciszka, który jest bardzo ciężko chory
Spółka zoo, warszawa, “one foot out” mixtape, bam!
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Other Popular Songs:
添儿呗, 王韵澄 - 胎骨
Papa seng - TRAP ALL'ITALIANA

8′ BARS – English Translation

It is already uninteresting, you are already doing really ice -free? It also gets very loud at the top, I don’t know what’s going on
I hear something there, hello
Hello!
Who is going there?

I do not know what’s going on
And I don’t think so, I don’t like it
Did you order something?
I didn’t order anything

It sounds like a crew, with packages here, maybe we’ll get some awards? Any packs?
Any gift!?
Oh, gift, good no
I love getting unexpected gifts

Okay I’m going to see what’s going on there, because it worries me a bit, and you didn’t order any coffee? maybe a man from the bar makes a coffee simply
Yet, yet-
Good morning
Siuseo!

Siemano
Hi
Haha
Siemanko, Siemanko, you can go a bit of crazy, yo

Feedback, like a new la
Zoo
I want to help my homies get out of the street, but I have to get away from it in time first
TRAPPIN ‘On the Corner

The mood is hit
That is why we will argue and the competition is in armor
This is Warsaw a b#tch, a state in the state and the beating heart of Poland
I am beating then kicks when you will be lowkick, yo

Jim Stark Flow, rebel for no reason
How not to rebel in the country in which they think without evidence
“One Foot Out”, I’m ready for money
Nobody in poldon like a zoo, nobody in poldon like me

Fasten the belts I press P -word, you, for you bang
I am witnessing how I build a block – so put on a helmet
Albert Trapstein, this is oldschool
The new Oppenheimer school is throwing a bomb, which will destroy everything you have known so far

I don’t have a lawyer, and it was always driven from Opp
They know that I will come and get them, they tell me Monday
YO, I am your cocaine, because at the very thought of me, I will press you for two
But without a fake, time I would leave the stage, I was supposed to call Mixtape “One Foot Out”, but I don’t know where I want to be anymore

Do you do it and have a loan?
Is it to f#ck like eis before?
Because for me rap is just a choppa like no
It was supposed to be a benefit, and sooner Benefis

I will always be a rapper, even if I don’t record anything
I don’t see the light in the tunnel, just like on the cover of Donda
Wait your breath, yo
Your team is a team – because she is not without tromb

Your team is a team, but when ice cream is spinning
You were supposed to go with the elevator, but the stairs began
You won’t get to your destination if you don’t go
I ate my teeth on relationships and I’m going on bonding

I was raised by the street, I was born in Mosh Pit
I didn’t fold Lego, and I had blocks based on – if you step on it without screaming, just go to seal the bags
In the name of the Father, son, dick we do not say goodbye
This product is f#cked up and you are f#cked up

We know each other at work, but we don’t know each other
These lames want to be like us, oh they would not like to be us
Keep in Head Up, when he puts his life to the test
A friend of the enemy is the enemy, so hide the f#ck

I owe you mommy, that you feel pride
And finally she had peace, not by Winnie Zrytie
Only f#cked up actions, I can’t live normally
I fall down again, you believe that I will go on to rap – I was troubled

But today I will throw it, I stand at the crossroads and I know where I’m going for the first time
My brothers put on houses and start to marry
And to earn more, I have to experience it, yo
I sacrificed everything to see you from the stage and I stand on it now and I ask – be or not to be?

A few people do not want to write back or call them
I know who stretched out when I didn’t get out of bed and although I have nowhere to sleep – I’m still looking for a road home
It was supposed to be a “One Foot Out” mixtape, but I think I already have both out
Yo, zoo, I feel like newborn

Something ends and something starts
Our path was hard and checked a few
Durable friendship because it is simply real, yo
Zoo, zoo is a family not a label

I don’t earn on my brother, but I earn with my brother
Mordo, it’s not a company but a company
And of course, with the cure and the fall of the rules
You won’t take me away for me for so many years

We are waiting for the homies who see the world from behind the bars
Concrete forests Mokna, the eastern wind
The block did not wait for the wave, it did it alone
Benjamin, Borixon, Baton – I’m starting to feel that I am alive

“Source” Bałagana, number four – nothing by force
Because I won’t make a student of myself, like a hairdresser
Child, do not send a demo, throw them into the network
Corpo faces, they have no idea what is five

Nobody will give you anything for free, just like my young wolves
I keep an Outside rap and so I f#cking make them a picnic
Here hatred of the police
Love for the brothers, for the f#cking contempt – so don’t tell me about empathy

Still ride with my boys, they won’t brake for a moment
They gave their hearts on a tray to stick a dagger in the back
City 24h, yesterday the hole today at the top
The Polish carnival continues, this is Warsaw’s life

Once pissed kids, they did a mission without a plan
And today, smoking, drinking, smoking with good beating
I will give fire to Warsaw, the Mordo flame has long gone out
Do not compare us to those, because it is a shame for us

If I release the preorder, know that it is a sign
What? That onar ends with hajs?
I have always done rude things, I make a album of the year
I made #ss with garbage, I made glass houses

We ate good goods, then they did problems, but they are no longer next to them – as for the scenes
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

Lyrics Frosti – 8’ BARS

Kindly like and share our content. Please follow our site to get the latest lyrics for all songs.

We don’t provide any MP3 Download, please support the artist by purchasing their music 🙂

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases