Lyrics pih – zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix)

zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix) Lyrics – pih

Singer: pih
Title: zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix)

Zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix) lyrics
To, gdzie się rodzisz, dzieciaku, nie wybierasz
Urodziłeś się w rodzinie, która swoich pożera?
Czas nie przysypie tego pyłem zapomnienia

To o skradzionych, pięknych chwilach i wspomnieniach
W życiu brak miejsca osobistym sentymentom
Wszystko trzeba traktować z rezerwą
Jest jednak kilka momentów, gdy zabija ci duszę

Odczuwasz je jak żadne na własnej skórze
To wtedy, kiedy hajs jest dla bliskich jak rzecz świeta
Gdy z rodziną wychodzisz najlepiej tylko na zdjęciach
Kiedy ktoś, komu ufasz, skrupułów nie ma

Jedna ręką daje nic, drugą bezcenne odbiera
Nie jеsteś pewny tego, przypuszczasz, a czas lеci
W końcu rzeczywistość wychodzi ci naprzeciw
Spoglądasz na ich dłonie, a na nich plamy

Pieniądze nie śmierdzą, odór gromadzi sie nas samych
Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
Nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
Nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”

Ale na ziemi ocierać się o piekło?
Operacje plastyczne nie zmienią niczyjej metryki
Tak jak rykoszety nie złamią praw balistyki
Mimo że to świat, w którym szczerość więdnie

Prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie
Ci, co są najzdrowsi, najgłośniej jęczą
A leniwe żłopy mówią, że ich ręce leczą
Jego rozpoznasz, bo te chwile nadal żywe są

Żaden sen nie zakrył tego obrazu mgłą
Pamiętasz? wychowywali cię jego rodzice
Pytałeś się, gdzie jest? wyjechał za granice
(normalka) w domu, gdzie się nigdy nie przelewało

Pieniędzy łatwą ręką nie wyrzucało
Gdzie każdy dzień to od życia musztra
A miłość mimo tego i tak niewyprana z uczucia
Zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz

Nie pomoże ci morfeusz tylko morfina
Płacz i łzy jego mamy
Każdy grosz oszczędzany, odkładany
“babciu, dla kogo są te z jedzeniem paczki?

Czemu listonosz przynosi złe listy do naszej klatki?
Czemu? czemu? jeszcze raz – czemu?”
Minęło kilka lat, parę jej wylewów
Pukanie do drzwi, powrót do życia z celi

Jego przeszłość dla rodziny tłem, nieposzlakowana biel
(zabić)
Dla pieniędzy chcesz zabić?
Dla pieniędzy chcesz zabić

Każdemu musi być dana druga szansa – to oczywiste
Wkrótce splot wydarzeń obalił prawdy wieczyste
Idziesz do niego skąpany w deszczu
Przed drzwami czujesz aurę zła w powietrzu

Pierwsze kroki, pod butami pękają krwistsze
By w biele prześcieradła owinięty leży, kona
Oczom nie wierzysz, twarz splamiona szkarłatem
Agonia, drżące ręce, spojrzenie martwe

Szept ulatuje jak para z zimnych ust
Przeżyje? da radę? wyczuwalny puls
Telefon, karetka, on prosi o papierosa
W myślach modli się, żeby między wami pozostał

Wylizał się, sądziłeś – wszystko będzie dobrze
Nie każdy to wytrzymał, wkrótce pierwszy pogrzeb
Kochasz go nadal, ale miłość się sp~cza
Od niego pierwszego słyszysz, że przestępstwo popłaca

Nienawidzi tych, od których ma wsparcie, pomoc
W ciągłej pogardzie, niejedna z awanturą noc
Brzemię można nosić, gdy na ciebie spada
Ale nie można znieść tego, gdy najbliższych się okrada

To gorsze niż zdrada, wstyd z czasem nie przejdzie
Zasypiając tego problemu się nie pozbędziesz
Z bliska to zobaczyłeś, było ponad twoją siłę
Stratę, ból, brud życia jednym haustem spiłeś

Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
Nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
Nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”
Ale na ziemi ocierać się o piekło?

Wiesz, że tak myśleć, to ciężki grzech
Wyprułby żyły, by nie płynęła w nich ta sama krew
Nie możesz oddychać tym samym co on powietrzem
Krzywdy nie pójdą w zapomnienie – będą wieczne

Póki bije serce, nic tego nie zmieni
Nie wyprzesz się korzeni, nie usuniesz skazy
Jednego jesteś pewien – nie musisz o tym marzyć
Ta historia po raz kolejny się nie wydarzy

Masz 2002 – minął czasu szmat
Łzy pozostawiły po sobie słony ślad
Skurwysyn nabity przez los na życia pal
Czy ci go żal? — (nie) — bo się nadział za szmal

Chodzą są słuchy, że poważnie się stoczył
Wczoraj trzymał się ciebie jak cień, więc mówić nie ma o czym
Pamiętasz, jak wiatr biednym wieje w oczy
A takich jak ona ziemia nie zabiera, nosi

Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki
Nie widzisz, jak ktoś bliski zabija cię dla cyfry
Nikt nie powiedział “w życiu będzie lekko”
Ale na ziemi ocierać się o piekło?
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Other Popular Songs:
Convent Bonfires - Ambi
onyl, ryan castro & sog - miami

zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix) – English Translation

Kill yourself for digits II (Bartosz Remix) Lyrics
Where you are worried, kid, do not choose
Bathed in a family who devours?
Time does not affect this dust of oblivion

It’s about stolen, beautiful moments and memories
There is no place for personal sentimental sites in life
Everything must be treated with a reserve
However, there are several moments when you kill your soul

You feel them like none on your clothes
It’s when Hajs is for relatives like a goodness
When you come out with your family only on pictures
When someone who trust, scrudles does not have

One hand gives you anything, the other priceless receives
Not a certain one, you assume, and the time of lethers
In the end, reality meets you opposite
You look at their hands, and on them stains

The money does not stink, the smell gathers ourselves
Sometimes event’s coincidence is too fast
You do not see how someone close to kills you for digits
Nobody said “in life will be slightly”

But on the ground, rub about hell?
Plastic operations will not change the noise of the metrics
Just like ricots do not break ballistics rights
Although it’s a world in which honesty

The truth is the most valuable, it is used to spare
Those who are the most sagging, the loudest moan
And lazy pabłopy say they heal their hands
You will recognize him, because these moments are still alive

No sleep covered this image by fog
Do you remember? He raised you his parents
Did you ask where it is? He went abroad
(Normalka) at home, where it never spilled

Money does not throw away with an easy hand
Where every day is a drill from life
And love, despite this and so uncommon
You close your eyes, you remind you all

The Morpheus will only help Morpha
Cry and tears of his mother
Each penny saved, deposited
“Grandma, for whom are those with the food package?

Why does the postman brings bad letters to our cage?
Why? why? Once again – why? ”
A few years have passed, a pair of her outflows
Knocking on the door, return to life from cell

His past for a family background, not covered white
(kill)
For money you want to kill?
You want to kill money for money

Every second chance must be any chance – it’s obvious
Soon the weave of events overcall perpetual truths
You go to him bathed in the rain
In front of the door, you feel the aura of evil in the air

The first steps, under the shoes burst bloody
In BieLe sheets wrapped wrapped lying, Kona
You do not believe your eyes, the face stained with scarlet
Agony, trembling hands, a dead look

Whisper brings like a couple from a cold mouth
Will survive? will do the trick? perceptible pulse
Phone, ambulance, he asks for a cigarette
In his thoughts he prays to remain between you

He licked, you thought – everything will be fine
Not everyone has durable, soon the first funeral
You still love it, but love yourself
From him, you hear that the crime burns

He hates those from which he has support, help
In a continuous contempt, more than a fuss a night
The burden can be worn when it drops on you
But you can not stand it when your closest robbery

It’s worse than betrayal, shame will not pass over time
Overcoming this problem you will not get rid of
You saw from close up, it was over your strength
Loss, pain, dirt of life, one HUST

Sometimes event’s coincidence is too fast
You do not see how someone close to kills you for digits
Nobody said “in life will be slightly”
But on the ground, rub about hell?

You know that to think so, it’s a heavy sin
He would wash the vein so that the same blood does not flow in them
You can not breathe what he’s air
Harm do not follow – they will be eternal

While the heart beats, nothing will change it
Unhappiness roots, do not remove the blinds
One you are sure – you do not have to dream about it
This story will not happen again

You have 2002 – Rags passed
Tears left the salty track
Mulkwysyn nabitis through fate in the life of PAL
Do you regret it? – (not) – because it happened for Szmal

They are hearing heard that he seriously fought
Yesterday he kept you like a shadow, so say nothing about
You remember how poor wind blows into the eyes
And such as she does not take, she wears

Sometimes event’s coincidence is too fast
You do not see how someone close to kills you for digits
Nobody said “in life will be slightly”
But on the ground, rub about hell?
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

Lyrics pih – zabijamy się dla cyfry ii (bartosz remix)

Kindly like and share our content. Please follow our site to get the latest lyrics for all songs.

We don’t provide any MP3 Download, please support the artist by purchasing their music 🙂

You can purchase their music thru 
Amazon Music  Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases

https://www.youtube.com/watch?v=eTrSGXpLeEw