Lyrics TEKTONIKA – KAPSAICYNA

KAPSAICYNA Lyrics – TEKTONIKA

Singer: TEKTONIKA
Title: KAPSAICYNA

Warszawskie lato
Bloki się pocą, pod pachą gada Platon
Uczta
Stoisz w tłumie, pijesz ten swój zajzajer

Obcinam wzrokiem jedząc ramen
Zdejmę cie jak dobry sweter w lumpexie
Będę szybszy niż ten frajer
Który się zawiesił w metrze

Przedpociemek, cisza przed burzą
W powietrzu ozon
Na niebie chmury od tych blantów, które se chłopaki kurzą
Noc elektryczna, kapsaicyna

Pachnie rzeka, za winklem jebie sztyna
Pierwsze dni lata
Śródziemnomorski klimat
Antropocen, koniec świata

Chłodzą skroń te dźwięki, oligocen
Rеspirator, dwa głębokie hausty nad Balaton
Nie muszę nic nikomu udowadniać oprócz siebiе
Stereotypia, kręcę się wokół ciebie

Ta wiedźma rozjebała mi łeb, podziurawiony czosnek mam jak flet
Nigdy nie gram z nut, improwizuję, mów mi Baker Chet
Im coś więcej kosztuje, tym jest mniej warte
To na muchy lep

W piździe byłeś, chuj widziałeś
Wiem to, bo akurat tam wsadzałem
Jesteś pędzel, my never surrender
White trash talk, na szczyt za krokiem krok

Mama zawsze mi mówiła żebym płynął z fartem, z fartem
John Coltrane – Więcek
Glenn Gould – Masecki
Podbijam do niej, pytam o bletki

Ma mokre włosy, dzwoneczki
Klepie czeremcha i pyli lipa
Zbieram ten sygnał jak satelita
Biorę ją na dach, palimy spliffa

Gęsty mach, sativa, pełnia księzyca
Letni wieczór, słodki jak mirabelka
Gumy palą bumy, praska gangsterka
Chodzi Zbawix, trzęsie się Rotunda

Nocne pląsy, samba i La Rhumba
La Rhumba
Znów się pruje do mnie jakaś kurwa
No to mówię kurwie: Weź wykruwiaj

Miejski szaman
Nikogo nie wpierdalam, tylko smacznie sobie szamam
Latam pod patykiem, Simon Ammann
W powietrzu zaduch, capi eterem

40% pite w bramie pod hipsterpenerem
Intencje szczere, nieco gorzej z wykonaniem
Wiem dobrze czym to piekło jest wybrukowane
Nad ranem

Jebać jazz, teraz wjeżdża tu techenko
Zwiększam tempo, tupią skoki na flamenco
Paroksyzmy, blizny, wulgaryzmy
Insta kariery w stylu Nikodema Dyzmy

Serce wybija rytm jak sygnał morsa
Rezonans magnetyczny i agorafobia
Długie godziny, puste ulice
Idę przez miasto rapu niosąc nawałnice

Mam garście panczy, gram w scrabble bez planszy
Wiatraki padają, wrócił Don z La Manchy
Flow tłuste jak bryzol
Dawaj sos, bo leje lizol

Przewózka, trasa Zakopane-Ustka
Nie będę się pierdolił, zamknę komu trzeba usta
Bujam się kuszetą, tako rzecze Zaratustra
Only 37 and I’m only gettin’ better

Mamy cały czas
Czas nie goni nas
Płynę pod ten bas
Beztrosko jak kwas

Warszawskie lato
Nadwiślański świt penetruje oczy jak wibrator
Kaszmirowy sweter na ażurowym krześle
Wyszła przed śniadaniem, ale wróci jak najwcześniej

Ciemne okulary, aktorka Nowej Fali
Duże czereśniowe usta jak Anna Magnani
Nasze noce są piękniejsze niż wasze dni
Be careful what you wish for, uważaj o czym śnisz ty

Promienie słońca, świecą skyline na miedziano
Kapsaicyna
Pora spać [Dobranoc], uśmiecham się pod nosem
Bo wieczorem znów w miasto andiamo

Antropocen, koniec świata
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

You can purchase their music thru 
Amazon Music or Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases
Other Popular Songs:
Fntxy ft. Alemán - Famous G 2
Wejvyy - Nie wiedziałem

KAPSAICYNA – English Translation

Warsaw summer
Blocks to the pocca, under the smell of Gada Plato
Feast
You stand in the crowd, you drink this job

I cut my eyes to eat ramen
I will take you like a good sweater in lumpex
I will be faster than this gull
Which hung up in the subway

Formats, silence before the storm
Ozone in the air
In the sky, clouds from these barns that se guys Kuru
Electric night, capsaicin

The river smells, behind the winkmen Jeba Sztyna
The first days of summer
Mediterranean climate
Anthropocen, end of the world

Cool Trek these sounds, oligacy
Rеspirator, two deep hausty over Balaton
I do not have to prove anything but Siebi
Stereotype, I’m going around you

This witch smacked my head, broken garlic I have like a flute
I never play with notes, improvise, tell me Baker Chet
Im more than something, it’s less worth it
It’s for your flies

In the bun, you were, Dick you have seen
I know this because I put it there
You are a brush, my Never Surrender
White Talk Talk, a step to the top

Mom always told me to flow with fart, with a fart
John Coltrane – Więcek
Glenn Gould – Masecki
I conquer me, I ask for a bloodki

He has wet hair, bells
Dipper Czeremch and Dust Lipa
I collect this signal like a satellite
I take her on the roof, Palemy Spliff

Thick Mach, Sativa, Full of the Male
Summer evening, sweet like mirabelka
Rubber burn Bumy, Prague Gangster
Wywawix, Rotunda shakes

Night Pulfons, Samba and La Rhumba
La Rhumba
A wh#re takes to me again
Well, I say f#cking: Take Detail

Urban shaman
I did not f#ck anyone, just a tasty sham
Latam under a stick, Simon Ammann
In the air of Zaduch, Capi ether

40% Pite in the gate under hipsterpener
Sincere intentions, slightly worse with execution
I know what the hell is paved
In the morning

Jazz f#cking, Techenko enters here
I am increasing the pace, jumping on Flamenco
Paroxysms, scars, vulgarisms
Insta Nicode style career Dyzma

The heart knocks the rhythm like a Morsa signal
Magnetic resonance and agoraphobia
Long hours, empty streets
I’m going through the city of Rapu carrying storms

I have a groom, I play in Scrabble without a board
Windmills fall, Don from La Manchy returned
Flow Fat as Bryzol
Give a sauce, because lizol pours

Transportation, Route Zakopane-Ustka
I will not f#ck, I will close my mouth
I wake up a temple, so Zarathustra
Only 37 and I’m Only Gettin ‘Better

We have all the time
Time does not chase us
Lay for this bass
Carefree

Warsaw summer
Nadwiślański dawn penetrates eyes like a vibrator
Cashmere sweater on the openwork chair
She left breakfast, but will come back as soon as possible

Dark glasses, actress of a new wave
Large cherry lips like Anna Magnani
Our nights are more beautiful than your days
Be Careful What You Wish For Watch out What you are dreaming about

Sun’s rays, skyline on copper
Capsaicin
It’s time to sleep [goodnight], I’m smiling under my breath
Because evening again in the city of Andiamo

Anthropocen, end of the world
Find more lyrics at lyrics.jspinyin.net

Lyrics TEKTONIKA – KAPSAICYNA

Kindly like and share our content. Please follow our site to get the latest lyrics for all songs.

We don’t provide any MP3 Download, please support the artist by purchasing their music 🙂

You can purchase their music thru 
Amazon Music or Apple Music
Disclosure: As an Amazon Associate and an Apple Partner, we earn from qualifying purchases